Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 186.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Szukałem cię od dłuższego czasu, ale cię nigdzie znaleść nie mogłem, chciałem ci powinszować...
— Daj spokój — to głupstwo...
— I jeszcze raz ci podziękować — ja nie wiem, czem ci się odwdzięczę — ja — Borsuk był niezmiernie zakłopotany — ja nie powinienem tego wszystkiego od ciebie przyjmować, bo mi życia nie starczy, by się wywzajemnić. —
— Słuchaj, Borsuk, usilnie cię proszę, nie gadaj głupstw. Bielecki mówił bardzo serdecznie i poważnie — to wszystko, co zrobiłem, to mnie nic, a nic nie kosztowało, to zrobiłem przypadkiem i mimochodem...
— Ale ten obstalunek na portret tyś mi też przecież wyrobił...
— Wcale wyrabiać nie potrzebowałem. Hrabiego znałem oddawna, ożenił się, chciał mieć portret swej żony — spotkaliśmy się na ulicy, pytał mnie się, czy nie mogę mu jakiego dobrego malarza polecić — no i to wszystko... Był u ciebie, mówił mi, że mu się twoje obrazy nadzwyczajnie podobały.
— Zaprosił mnie do siebie na całą jesień — przerwał Borsuk uradowany. —
— To doskonale! Przesiedzisz tam jesień, będziesz malował, — razem z hrabią polował...
Borsukowi oczy się zaświeciły.