Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 187.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— To wszystkoś ty zrobił. — Spojrzał nagle w stronę stołu Bieleckiego i spochmurniał.
— Skąd się ta pani tam wzięła?
— Jaka pani?
— No, ta Karska?
— Była tu w kawiarni, siedziała sama, więc poprosiłem ją do naszego stołu.
— To nie dobre towarzystwo dla panny Łucyi — mruknął niechętnie.
Bielecki roześmiał się.
— Nie lubisz tej Karskiej — mniejsza o nią — tu o ciebie chodzi... Obrazy zabezpieczyłeś?
— Zabezpieczyłem.
— Na ile?
— Dwadzieścia pięć tysięcy.
— A to mieszkanie, o którem ci mówiłem, wynająłeś?
— Wynająłem — malarz pracować tam nie może, ale na razie świetny skład na płótna.
— No widzisz, doskonale się wszystko złożyło.
— Z twoim gospodarzem też wszystko załatwione, a teraz szczęść Boże na twoją drogę! Kiedy jedziesz?
— Za tydzień.
— No to się jeszcze zobaczymy, a teraz wybacz, muszę wracać do gości. — A może się jednak do nas przysiędziesz?
— Nie, nie — ja nie piję, ja — wybacz,