Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 192.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Oczy Łusi iskrzyły się — usta się śmiały — wszystko się w niej śmiało, nawet włosy, z których powymykały się drobne ciemne loczki w okół małej główki.
Bielecki nalał puste kieliszki.
— Precz, precz smutek wszelki, — chichotała Łusia, — jak to dalej idzie?
— Zapal fajki, staw butelki! — dorzucił Bielecki, ale w tej chwili podszedł do niego mecenas.
— Na jedną chwilkę — mina jego była posępno-poważna.
— A cóż takiego?
— Pozwalam sobie panu zwrócić uwagę, że pan Kotowicz znajduje się w niepoczytalnym stanie.
— Cóż znowu?
— Prosił mnie przed przyjściem pana, bym mu dał rubla, ale ponieważ nie jestem jego bankierem i odmówiłem mu, teraz szkaluje mnie i nie daje chwili spokoju...
— Wie pan, — Bielecki stał się bardzo poważnym. — Tą sprawę trzeba załagodzić. Kotowicz gotów zrobić panu awanturę, znieważyć pana czynnie, czemu przeszkodzić nie mogę — a pan będzie wtedy musiał reagować na pojedynek...
Mecenas drgnął.
— Tak, pan go rzeczywiście obraził, dając