Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 220.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mnie? nic! tylko przez drogę rozważałem, że Łusi potrzebna zmiana powietrza, i przykro mi będzie na dłuższy czas z tobą się rozstać.
Uśmiechnęła się nieznacznie.
— Ja to już wtedy — wiesz — u Szotta zauważyłam — dobrze zrobiłeś, żeś wreszcie o tem pomyślał, zwłaszcza teraz, kiedy »pogoda sprzyja«... Ten Kotowicz, czy jak on się tam nazywa, zabawia się, tak mi się zdaje, w takiego pana, co to za kulisami chmury naciąga...
Bielecki zdawał się nie słyszeć, co mówiła. Patrzył na nią, jakby ją pierwszy raz widział.
Stała naprzeciw niego kusząco, z wyczekującym uśmiechem.
— Co tak na mnie patrzysz?
— Wiesz, ja dotychczas nie miałem czasu dokładnie się tobie przyjrzeć.
— Dziś będziesz miał czas — przyrzekłeś mi, że przez całą noc u mnie zostaniesz...
— Do pierwszego brzasku, Ado, — teraz przed podróżą nie mogę podejrzeń wzbudzać.
— Za miastem mieszkasz?
— Mówiłem ci już: muszę rychlej zajść do domu — ona sama się tam lęka.
— Więc jak długo zostaniesz u mnie?
— Do pierwszego brzasku...
Pociągnęła go na kanapę.