Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 223.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co?
— Nie kłam!
— Na co by mi się kłamstwo zdało, kiedy aż nadto dobrze wiem, że ci to piekielnie obojętne, czy kto za tobą tęskni, czy nie...
Patrzył na nią z cichym uśmiechem.
— Przebiegła bestya — pomyślał — do czego ona zmierza?
Nagle przeraził się — cóż on przed chwilą powiedział? »Osoba, która prawdopodobnie nie wróci«.
— Masz piękne mieszkanie — powiedział, by ukryć lęk i zmieszanie, jakie go ogarnęły na myśl, że wypowiedział głośno, co w najtajniejszej głębi swego mózgu ukrywał.
— Prawda? — zapytała przeciągle i zachichotała. — To zarobiłam mojem ciałem, nikomu go nie oddając — za tobą zatęskniłam, a ty — ty się lękasz, że ja chciałabym się wdzierać za kulisy dramatu, który masz na myśli inscenizować... Mnie się nie bój — ja o niczem nie wiem, ani wiedzieć nie mogę — co mnie zresztą obchodzi, czy ty z Łusią wrócisz, czy bez Łusi.
Bielecki ochłonął, wstydził się swego podejrzenia. Zdradził się niem.
Urwała, a po chwili:
— Nie! skłamałam! chciałabym cię mieć bez Łusi.