Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 245.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Najprzykrzejszem było to, że nie mogła pozbyć się wrażenia, że siedzi w trumnie.
— Zmęczona jesteś? — zapytał troskliwie Bielecki.
— Śmiertelnie.
— Czekaj — niezadługo zajedziemy do innego hotelu, tam już napewno znajdzie się pokój.
Jazda po tych ciemnych, ponurych kanałach wydała jej się nieskończenie długą. Noc była ciemna, a oświetlenie tak skąpe, że w głębokim cieniu wszystko wydawało się groźnem i straszącem.
Dobili wreszcie do drugiej przystani, skąd prowadziły schodki do hotelu.
— Przepełniony!
Jechali dalej. Z największym wysiłkiem woli opanowywała Łusia rozdrażnienie. Najchętniej rzuciłaby się na dno gondoli i ulżyła sobie w głośnym płaczu...
Bielecki trzymał ją silnie za rękę.
— Uspokój się, dziecko, teraz za chwilę spoczniemy.
Stanowczy, pewny głos Bieleckiego zwolna ją uspokoił.
— Siedzimy, jak w jakiejś trumnie — szepnęła cicho — jakbyśmy na cmentarz jechali.
— Istotnie, nieprzyjemne wrażenie. Pierwszy raz nocą jestem w Wenecyi — ale teraz