Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 258.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nącego już zdołano uratować, i o mało ratunek na nicby się nie zdał, bo Bielecki, zaledwie go wyciągnięto na pokład, w rozpacznym wprost szale rzucił się poraz drugi w morze, by ratować towarzyszkę, która już dawno Bogu ducha oddała.
Szczególne współczucie i ogólną, pełną podziwu sympatyę wzbudził właśnie ten ostatni fakt — to rozpaczne, beznadziejne rzucenie się w fale na niechybną prawie śmierć: to już było wprost szaleństwem — ale rycerskiem szaleństwem.
Bielecki urosł do legendarnych rozmiarów prawdziwego bohatera.
Co jednakowoż było wprost zdumiewające, to to, że podczas pożaru w pracowni artysty malarza Borsuka spłonęły prawie równocześnie rzeczy Bieleckiego i towarzyszki jego, które u swego przyjaciela przed wyjazdem był złożył. Pożar ten nie trudno było wytłomaczyć, bo mieszkanie malarza Borsuka było położone nad szopą suchego siana, o czem p. Borsuk nie wiedział, a za co właściciel domu został już przez towarzystwo asekuracyjne, w którem obrazy p. Borsuka były na szczęście zabezpieczone, do odpowiedzialności pociągnięty, że takie mieszkanie w ogóle wynajmował.
Ale wypadek ten katastrofalnym rzeczywiście stał się dlatego, że między rzeczami p. Bie-