Przecież się chyba łudzić nie można: Mickiewicza w Europie zna zaledwie parę filologów, „Pana Tadeusza” czytają z tymsamym trudem, z jakim nad Mahabharatą, albo innym jakimś eposem hinduskim ślęczą; przyswojenie nieśmiertelnego dla nas tworu Słowackiego obcemu językowi spełzło na niczym, a smutne próby wystawienia jego dramatów na scenie francuskiej tylko srom wielkiemu artyście przyniosły.
Wobec Europy tylko Szopenem pochlubić się możemy. I rzeczywiście niema dziś zakątka w całej Europie, gdzieby nie piano pochwalnych dytyrambów na cześć Szopena. I po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ta słynna „cała Europa”, ta z całkiem przymkniętemi, albo co najwyżej — szyderczo przymróżonemi oczyma, gdy o nas chodziło, ogląda się na nas, ale tym razem z całą powagą i szacunkiem, a w swym kornym kajaniu się przed gienjuszem Szopena składa hołd duszy całego Narodu.
Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Szopen a Naród.djvu/012
Ta strona została uwierzytelniona.