Ta strona została uwierzytelniona.
nego na Szopena nie miała, ani mieć nie mogła. Bo przedewszystkim nie miała najmniejszego wyobrażenia ani o twórcy, ani o jego tworze. Aż nadto dowiodła tego w swojej mizernej, kłamliwej powieści „Lukrecja Floriani”.
Był to epizod w życiu Szopena niezmiernie przykry, ale z twórczością jego nic nie mający wspólnego. A uwłaczającym jest wspominać o nim wogóle, gdy się mówi o tym, który razem z Mickiewiczem miał prawo powiedzieć:
„Duszą jam w moją ojczyznę wcielony...”