Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Szopen a Naród.djvu/052

Ta strona została uwierzytelniona.

w ten rytm, jeżeli go choć w dalekim echu zdołał uwięzić w swoim najwięcej natchnionym rysunku: „Wojna”.
Ależ nie! Jeszcze ostatnia nadzieja krzepi serce ludu.
Jak wicher zerwał się najprzedniejszy hufiec narodu, aż się iskry sypią z pod kopyt końskich, aż ziemia zadudniała, rozegrało się powietrze hardym, potępieńczym męstwem, ale złowieszcza, jasnowidząca kantylena nie wróży zwycięstwa. Poprzez tę bolesną, zawodzącą melodję „Scherza” słychać w oddali tętnienie kopyt końskich. Gdzieś tam w dali dyszy krwawy, ostatni bój, dalekim echem nadbiega odgłos śmiertelnych zapasów zastępu, co się klinem werznął w zwartą czerń wroga, a na rozstajnych drogach zbłąkanego, na zagładę i zatracenie poświęconego narodu zawodzi i płacze jego dusza.
Stratowane listki, co z wolnego drzewa wy-