Strona:PL Stanisław Tomasz Nowakowski - Kapitan Scott.pdf/21

Ta strona została przepisana.

jały na pracy i rozrywkach. Oczekiwano niecierpliwie lata, by znowuż rzucić się w wir wycieczek, badań i przygód. Długa i żmudna była zima, lecz i jej przyszedł kres. Zawitały pierwsze promienie słońca, coraz większe, coraz jaśniejsze, wreszcie pokazało się tak niecierpliwie oczekiwane słońce, i nastąpiło lato.
2 listopada kapitan Scott, w towarzystwie dr. Wilsona, E. Shackletona i Barne‘a wyruszył w kierunku bieguna na jedną z największych wycieczek. Posuwali się dość szybko i 25 tegoż miesiąca dotarli do 80 równoleżnika (patrz mapkę). W początkach grudnia oczom ich przedstawił się wspaniały widok na pasmo gór z potężnemi szczytami, dochodzącemi do 10.000 stóp. Zrobiono próbę dojścia do występującej z pod lodowca ziemi, lecz głębokie szczeliny nie pozwoliły na to. Droga była nader ciekawa, lecz coraz więcej uciążliwa. Zadziwiającą energją odznaczali się wszyscy, biorący udział w wycieczce, zwłaszcza Wilson, który czas postojów używał na gorączkowe szkicowanie krajobrazów.
30 grudnia, po spędzeniu 59 dni w drodze, dosięgli 82° 17′ szer. geogr., wtargnęli więc w głąb lądu tak daleko, jak jeszcze nikomu nie udało się przedtem. Tu, daleko na