pośpiesznym krokiem. Zwalczaliśmy wszystkie trudy i przeciwności i bezwątpienia, zwycięstwo byłoby po naszej stronie, gdyby nasze zapasy żywnościowe nie malały z każdym dniem.
„Nie zważając jednak na wszystko, powrócilibyśmy w dobrym stanie, gdyby nie fatalny wypadek, z jednym z naszych towarzyszy, Evansem, którego uważaliśmy za najwięcej wytrzymałego. Nasz stan pogorszyło i to, że w czasie powrotnej drogi nie mieliśmy ani jednego dnia dobrej pogody. Fatalna pogoda, beznadziejny stan naszego towarzysza, w znacznym stopniu pogorszyły nasze położenie.
„Wspominałem już wyżej, że powierzchnia lodu była nadzwyczaj nierówną. Evans poślizgnął się i upadł, dostając wstrząśnienia mózgu. Umarł on, prawda, zupełnie naturalną śmiercią, lecz zadał naszemu gronu straszny cios. Zresztą i te zdarzenia maleją, w porównaniu z tem, co spotkało nas dalej u podnóża gór. Byłem zupełnie pewien, że plan naszej podróży był ułożony dobrze, i wszystko to, co było potrzebnem dla pomyślnego wyniku wyprawy, było załatwione. Ale nikt nie spodziewał się, iż o tej porze spotkamy tak zmienną i straszliwą pogodę. Między 86° i 85° pół. szer. mróz dochodził
Strona:PL Stanisław Tomasz Nowakowski - Kapitan Scott.pdf/52
Ta strona została przepisana.