Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 111.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.


zamieć.
Niekiedy przez sześć tygodni hale nie wyjrzą z za obłoków. Wtedy to owce, krowy, psy, juhasi i juhaski, wszystko żyje w otoczeniu, w jakiem przywykliśmy widzieć figury mitologiczne, lub wśród sceneryi religijnych obrazów. Chmura zjawia się gdzieś na dole i płynie po pochyłości wichru ku górze, stopniowo pochłaniając wszystkie przedmioty. Ponad szarą zasłoną, napół w niej zanurzone, bieleją grzbiety krów, widnieje jeszcze żwirowate zbocze, juhas siedzący przy krzaku kosodrzewiny — i nagle wszystko zginęło, przepadło. Tylko dzwonki jęczą wewnątrz chmury ciemnej i słychać wołania: Gwiazdula! Winocha! Kwiatula!... to juhaski tak zwołują krowy.
W dniach pogody i ciszy, stojącemu na skale juhasowi marzą się legendy, bajki, plotki, opowiadane w mroźnych dniach zimowych, lub przy pasterskich ogniskach. Ot tam na Ornaku, zaśnione wojsko czeka chwili, kiedy trza będzie wyjechać na pomoc królowi. Był taki jeden ślusarz, co robił na bani, kopalni, i chodził kuć konie tym wojakom. Narobił moc,