Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 147.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Chłodny powiew przeciągał ponad stawem, mgły zasłoniły słońce; blady, szary dzień jesienny przyświecał dzikiemu, pustynnemu krajowi.
Na perci coraz więcej ludzi. Zza brzeżków, z gęstwi kosodrzewiny pokazywały się ciągle nowe towarzystwa podróżnych.
Rozlegały się rozmowy, nawoływania i powitania. Od czasu do czasu górale śpiewali jedne ze swoich zwrotek:

Oj! Janosik, Janosik!
Gdzieś podział pałasik?
W tej wysokiej horze,
Zacięty w jaworze, —

leciało w powietrzu rozbijając się po skałach.

czarny staw
Na tle szarych skał błyszczą nowe serdaki panów, bieleją góralskie torby i cuhy, i świeci się pomarańczowy szal jakiejś pani. Napędzamy ich, — naturalnie wszyscy się oglądają za szalem pomarańczowym, a widząc twarz