Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 218.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Silne i wielkie smereki, o krótkich, pokręconych i grubych konarach, najeżonych igliwiem zbitem w szczecinaste kistki, stały ciche, poważne pod swemi ciemno-zielonemi płaszczami, obwieszonemi pasmami szarych porostów.
Las szedł w górę, wśród wielkich głazów oplatanych roślinnością — zawalony obrzymiemi, rudemi trupami butwiejących pni drzewnych. Gdzieniegdzie zestarzałe korzenie, nie mogąc utrzymać leśnego olbrzyma, urwały się i zwaliły go potężnym wykrotem. Czarne, splątane ich ramiona ściskają wielkie głazy, na których rosły i które wydarły i uniosły upadając. Biały kawał skały, z którego się urwał taki smerek, świeci się wśród mchów, cały oplatany długiemi sznurami korzeni, które jeszcze trzymają się pnia potężnego i zdają się być jego wnętrznościami, wydartemi z rozpłatanego cielska. Wyżej, na głazach omszałych, zwisały krzaki kosodrzewiny, świeciły się wśród ciemnych drzew iglastych kity jaskrawych liści jarzębiny.
Na wszystkich kępach, na głazach i pniach zbutwiałych, obrosłych materacami mchów, zieleniły się krzaki borówek, obwieszonych czarnemi jagodami.
Szliśmy zatraceni wśród silnej i bujnej roślinności, tonąc wśród traw i kwiatów do pasa, brnąc w wodzie i ociekając rosą, która zlewała się na nas strumieniami.
Las ten urósł tu do tak potężnych drzew, dzięki wyjątkowo sprzyjającym mu warunkom otoczenia. Zasłonione zewsząd od wichrów, mogły smereki dźwigać się w górę, zachowując tyle tylko ostrożności, iż nie odstawiały zbyt daleko od pnia konarów. Gdzieindziej, na tej wysokości, blisko pięciu tysięcy stóp, nie tak wyglądają smereki, którym przyjdzie rosnąć na stokach odkrytych dla dostępu wiatru halnego. Obtrącone, lub obdarte z kory wierzchołki świecą trupią białością; pień dokoła nastrzępiony mnóstwem krótkich gałązek, ledwie gdzieś u dołu, przy samej ziemi, wypuszcza dłuższe konary, pochylając je starannie ku dołowi, kręcąc je i zgrubiając mnóstwem garbów i najeżonych kęp drobnych wyrostków.
W innych miejscach, stoją całe lasy młodych smereczków, których zrudniałe wierzchołki skręcone są ku północo-wschodowi, — widać, że drzewa te odwracały się, nie mogąc znieść strasznego oddechu takiego wichru.
Wogóle, cała ta roślinność górska tak jasno i otwarcie mówi o swoim losie, tak to, co ją cieszy i co ją boli, jest wypisane na jej kształtach; ma ona taki wyraz wskutek tego, że ten sam rodzaj rośliny widzi się w ró-