Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 247.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

plomatycznych, kiedy mniejszy Anglik, z pewnem zniecierpliwieniem, rzekł po polsku, z silnym cudzoziemskim akcentem:
— Ten pan jest takim samym Polakiem, jak ja i panowie.
„Więc było po uroku, po czarach, po dziwie!...“
Nasi Anglicy mieli tylko kratki, pończochy i akcent angielski — akurat to, co zwykle my bierzemy, za pośrednictwem klas wyższych, od cudzoziemców!
— Więc pocóżeś pan, u dyabła, ubrał się tak i odpowiadał po angielsku? — krzyknął do olbrzyma jeden z nas z irytacyą.
— Gielgud! Tell him I do’nt speak polish — rzekł olbrzym do mniejszego Polako-Anglika cichym głosem.
Znowu zagadka! Nic bestya nie rozumie po polsku!
Niedługo nastąpiło wyjaśnienie. Olbrzym nazywał się Bronisław Jazdowski, był lekarzem of Her Majesty Army. Jego „flegma“ była spokojem, zdobytym na polach bitew w Indyach, lub Egipcie, pod Tel-el-Kebirem czy gdzieś tam, — w spotkaniach wśród jungły z tygrysami lub wyłapywaniu okularników z pod własnej poduszki! Matka jego była Szkotką, ojciec odumarł go kilkuletnim chłopcem, zostawiwszy mu imię, nazwisko i dukata z Matką Boską. Z temi pierwiastkami polskości Jazdowski przeszedł świetnie kary erę wojskową, kilkanaście lat w Indyach, resztę w Egipcie, i wszędzie nosił z sobą tęsknotę do nieznanego mu „native country.“
Z chwilą też, w której został zaliczony do rezerwy, miał czas i swobodę, przyjechał do swego kraju.

Drugi Anglik, to Adam Giełgud, którego nazwisko spotyka się przy każdej sprawie, dotyczącej Polaków w Anglii, niemniej jego literacko-dziennikarska działalność służyła i służy gorliwie sprawie poznajomienia angielskiej publiczności z rzeczami polskiemi. Giełgud urodzony też na obczyźnie, lecz wychowany w rodzinie polskiej, zachował nietylko myśl, ale i mowę polską. Jest on dziś wysokim urzędnikiem angielskiego ministeryum wojny.
Jakkolwiek trudno się było pogodzić z myślą, że jeszcze nie przyjechali prawdziwi Anglicy — jednak poznanie dwóch takich Polaków sprawiło nam nadzwyczajną rozkosz.
Przyznawać się do bogatych i możnych krewnych, będąc w nędzy — nie jest ani zaszczytnem, ani trudnem. Ale będąc obywatelami tak potężnego państwa jak Anglia, używając w zupełności nadzwyczajnych przy-