Strona:PL Stanisław Wyspiański-Boleslaw Śmiały 18.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

XXVIII.

ale nie kreślił znaku, — stał w milczeniu,
z oczyma w jakąś straszną dal pozamną,
jakbym w tem Jego nie istniał widzeniu,
przepaść otwierał straszliwą, rozłamną
pośrodku nas obydwu, — w rozdwojeniu
tem głębiąc moją duszę jako kłamną,...
— że już leciałem na oślep przed siebie,
we krwawym wszystko nurzając pogrzebie.


XXIX.

Zabiłem. — a rycerze moi go wywlekli
po za drewniane ganki na podwórze
i ciało tam odarłszy z szat posiekli
przy studni, której zrąb kowan w marmurze;
potem nad wodą stali i krwią ciekli
z mieczów i zbroi; czekając aż stróże,
przysłani z zamku, nadejdą z ptakami,
bom kazał sprzątnąć kawalce orłami.


XXX.

Na moim zamku, na tyłach, w ogrodzie,
miałem zwierzyńce, — w nich chowałem ptaki:
orły; orłowie są mem godłem w rodzie,
więc się chowały, a na łbach czapraki
pąsowe, żeby nie były ku szkodzie;
ciskało im się zwierz mały wszelaki;
więc, jako kaci w kapturach krwi chciwi,
chadzali w moich zwierzyńcach straszliwi.