Strona:PL Stanisław Wyspiański-Boleslaw Śmiały 19.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

XXXI.

Kazałem ptaki puścić, by pożarły
a potem siec rózgami i rozgonić; —
a tu mnie mówią, — że się lekko wsparły
na trupie, — i że jakby chciały bronić
przystępu; że wszérz skrzydła rozpostarły
strzegąc, by żadnej części nie uronić;
że ich nie śmiano tłuc: — już gniew mnie budzi;
bardziej mi było ptaków wstyd niż ludzi.


XXXII.

I jużem tam nie poszedł, choć mię ciągło
i wstyd, — nie lęk; lecz myślę, gdy spostrzegą,...
Nieznane mi uczucie już się lągło;
ich wzroków chciałem uniknąć; — niech strzegą.
Nie wiem co moje mściwości przemogło...
Więc orły niechże teraz będą Jego.
Podobno nocą nad ciałem się palą
światła, a ludy trupa śpiewem chwalą.


XXXIII.

Po nocach widywałem te brzaski
z okien zamku ku stronie wiślany,
że tam cudy na znak bożej łaski,
że już biskup ze czcią pochowany,
że nad trumną są widzialne blaski,
że się zapach rozchodzi różany,
że on święty,... że u jego ciała
tłumy kalek,... że Bóg przezeń działa.