Strona:PL Stanisław Wyspiański-Boleslaw Śmiały 42.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

LXXXVI.

Upodobałem tę powieść szeptaną
na wieczornicach, o mroku, tajemną,
z nabożną wiarą w jej moc powołaną,
która rozdziera prawd zasłonę ciemną. —
Gdy się odemnie króla odwracano
i teraz gdym już wiedział, co nademną, —
Tam! do nich! do tych grot mego pradziada!
tam wejść i krzyknąć: wstań! korona pada!!


LXXXVII.

Ja, który byłem żywym prawd wcieleniem
o tych rycerzach, niezwrotny, konieczny;
com zatrząsł królów całem pokoleniem,
com stał w mej Sławy blaskach, jak słoneczny;
dziś słucham baśni,... dziwnem zamyśleniem
oplótł mą duszę czar, — staję się wieczny
i myśl i zapęd mój dzisiejszej chwili
wieczyste, — — że się duch do lotu sili.


LXXXVIII.

I znów te orły moje, znów zbiegnięte
w chmurę, szeleszczą zawieszone nademną
a drogi pośród łomów strome, kręte
i ja tę Sławę rojący podziemną,
gdy śmiałem wierzyć w ludu Słowo święte,
dla baśni trudy podjąłem daremno;
wszędy przepaście; skaliste pustynie,
pół-dnia w odrzutach pogłos wśród skał płynie.