Ta strona została uwierzytelniona.
KSIĄDZ.
Wy mnie nie prawcie sądów leda,
nie wasze duszne sprawy —
we swoje mięszać się nie damy!
SOŁTYS.
Ano, Jegomoś, to nam bieda,
że wasze lepiej znamy.
KSIĄDZ.
Was o to zwołam, co się rwiecie
mnie sądzić proste chamy.
SOŁTYS.
Jegomość zaś ta z naszych przecie,
to wstyd nam naszej plamy.
KSIĄDZ.
Bóg was pokarze bezlitośni.
SOŁTYS.
Was słabość przedsię gubi;
toście na gębach ludzkich głośni,
we wsi was nikt... nie lubi;
ano po ludziach wciąż swarzycie
nakazujecie ostro, —
a któż was słucha?
KSIĄDZ.
Słuchacie skwapniej złego ducha,
zły duch wam mąci dusze.
SOŁTYS.
Wspomnij Jegomość, — ta Posucha,
co od dni tela suszy pola,
to co? — —