Ta strona została uwierzytelniona.
KSIĄDZ.
Nie ja wzywałem, lecz gromada
pustelnych dziadów słuchać rada.
PUSTELNIK.
To, żem tu przyszedł, całą radą;
nic więcej, — jeno prędką zwadą
niedałeś wyrzec...
KSIĄDZ.
Cóż to chcesz prawić, —
niby wróżbita —
mówić — kazanie?!
PUSTELNIK.
Nie naglej, powiem, zadrżysz na nie,
bo są w tych klęskach prawdy skryte,
których gdy sięgnąć na więcierze,
winny, gdy słucha, sam się zdradzi.
KSIĄDZ.
Któż winny, — ? kędyż to prowadzi?
Przyszedłeś klątwę wywieść,
skąd idzie;
Posucha skąd upalna; —
Klęska nam oto jest widzialna; —
choć się przechwalasz,
znać przyczyny,
nie mówisz jasno.
PUSTELNIK.
Wielkie snać muszą być te winy,
po które Boża ręka sięga, —
daleko szukać ta nie trzeba,
są jawne! — przed oczami Wam!