Ta strona została uwierzytelniona.
MATKA.
Nie tego; — będzie ci z nim miło,
chłopak honorny, tęgi, wyrasta
i w głowie mu się rozświeciło, —
nie zrobi wstydu. —
KSIĄDZ.
Uczy się?
MATKA.
Uczy,
chce księdzem —
KSIĄDZ.
Wy cóż na to — ?
MATKA.
Owo się dziewki, jak na lato
do niego garną, aż się boję.
KSIĄDZ.
Czego!? —
MATKA.
Tak niby, bez tom chciała,
żeby się ziemie chycił swoje,
bobym się dziatek doczekała
może z ożenku. —
KSIĄDZ.
Ile roków
liczycie chłopcu?
MATKA.
Już bez mała
miałby szesnaście; jak ty, jakby,