Ta strona została uwierzytelniona.
(Z poza domostwa, od strony kościoła przychodzi parobek ku młodej i widząc ją zapatrzoną, też patrzy w stronę gościńca, gdzie turkot wozu już prawie zupełnie ucicha).
MŁODA.
Jak we śnie, — jednej chwili
wszystko wzeszło.
PAROBEK.
Dopiero z drogi, już z powrotem,
że też to stara nie pobyli,
może was i obeszło.
MŁODA.
Cóż wsiowi? — wiesz co o tem,
co czynią, — byłeś.
PAROBEK.
Drzewa dwie sągów naskładali,
wołami wozów dwa wywieźli
i stos pobudowali.
MŁODA.
Na pustem polu, na ugorze.
PAROBEK.
To wiecie.
MŁODA.
Lecino przyzwać wójta
do mnie, — że mam do niego słowo.
PAROBEK.
A widać Sołtys też coś moją,
bo niedaleko się trzymają.