Strona:PL Stanisław Wyspiański-Klątwa.djvu/081

Ta strona została uwierzytelniona.
MŁODA.

Wiem co mają,
przyzwijże; bądźże mi pod ręką;
będzie mi potrza.
(Parobek gestem przyzywa kogoś po za sobą — po chwili wchodzi Sołtys).

MŁODA.

A może macie co Sołtysie
rzec, ja też dla was jakie słowo
umyślnie warzę.

SOŁTYS.

Ja tu po kupnie, com to kiejsi
stargował wiązki i łuczywo;
chciałem dziś pobrać.

MŁODA.

A wiem, słyszałam;
a dyć już czeka zgotowione,
jeno pobrać.

SOŁTYS.

Choć zaraz.

MŁODA.

Bo widzę, że to także chcecie
na ten stos hańten.

SOŁTYS.

To nam pilno.

MŁODA.

A ja, widzicie, niepomylną
uznałam już tę Wolę