Ta strona została uwierzytelniona.
i teraz sama, myślę, — przydam
pomocy złożyć hań na pole
te wiązki.
SOŁTYS.
Po co?
MŁODA.
Że to pole
księdzowe,
więc skoro pójdę ja i za mną
poniesie kto, nie będzie posądzenia
już o nic; nikta księdzu nie doniesie
z plebańskich.
SOŁTYS.
Toście wy już...
MŁODA.
Co wam ta, co ja myślę;
niech będzie, jak wy chcecie.
SOŁTYS.
A dobrze, — to pójdziecie
z kim swoim.
MŁODA.
A Kuba pójdzie, co poniesie,
ja przypilnuję; dziś ułożyć —
a kiedy — będzie kiedy pora,
to się zapali.
SOŁTYS.
Nad ranem jutro.
Sam założę ognisko,