Ta strona została uwierzytelniona.
W. KSIĄŻE
(opuszcza wzrok ku ziemi)
(stoi obezwładniony)
(stoi obezwładniony)
JOANNA
(zwraca głowę ku oknu)
Czy nie wydaje się, że ot tam jacyś ludzie
stoją — ?
W. KSIĄŻE
(nie poruszył się)
Może to być, — to i cóż? Myśl moja w trudzie.
Trzeba gwałtownie działać, rządzić, rozkazywać.
Tyle potrzeba umieć, wiedzieć, znać, przemódz na sobie,
przełamać podejrzenia, — precz rozgonić cienie. —
Któż to jest moim wrogiem — ?
JOANNA
Spojrzno tam.
W. KSIĄŻE
Sumienie.
(ostro)
Czego chcesz?
(czule)
Pójdźno ku mnie. — Nie pragniesz się tulić?
miłość, — sen, — za marami gonisz po ogrodzie.
JOANNA
Spojrzno, — patrz, — jakieś smugi odbite na wodzie
i cień koło posągu.
W. KSIĄŻE
Ty marząca, — luba, —
ty patrzysz za cieniami, — ot mnie czeka zguba,