Ta strona została uwierzytelniona.
W. KSIĄŻE
Francuskiemu hrabi,
który ma sowi mózg i ma sentyment babi. —
Otoczony jest ogród sotniami żołnierzy.
Nie przejdzie nikt, — no a ty myślisz, kto —?
JOANNA
— Nikt. — — Może drzewa tam gałęźmi trzęsą — ?
Tak wszystko kryje mrok. — —
W. KSIĄŻE
Łzy masz pod rzęsą.
JOANNA
To nic.
W. KSIĄŻE
Pokorny ja, — bez gniewu, — jużem rozczulony, —
już całuję, przepraszam. —
JOANNA
Ten tam oddalony
posąg, — coraz się bardziej uporczywie wbija
w oczy, — i ciągnie ku sobie urokiem.
W. KSIĄŻE
Dosyć.
JOANNA
Na ogród pójdę. — —
W. KSIĄŻE
(tupie nogą)
Nigdzie krokiem.
Nie pójdziesz nigdzie.
JOANNA
To nie. — Już zostaję. —
O czem ty myślisz — ?