Ta strona została uwierzytelniona.
W. KSIĄŻE
Jawno?
MAKROT
Niewygodnie.
W. KSIĄŻE
I cóż tam knują — ?
MAKROT
Oni — ? — Knują zbrodnie.
Trzeba, żeby sam książe podszedł, jak w romansie;
by mi zaufał, poległ...
W. KSIĄŻE
Jak na Sanszo-pansie.
I dużo ich się schodzi?
MAKROT
Garść, partye, — gromada.
To zależy. —
KURUTA
I gdzież to?
MAKROT
Kto przyjdzie, to gada
i można stan umysłu w dyalogu czytać,
by tylko umiejętnie podsłuchać, pochwytać.
Słowa są urywane, — lecz myśl jednolita.
W. KSIĄŻE
Tak gdybym ja tam poszedł sam....?
MAKROT
To nie wypada.
Mój ubiór wyszarzany, brudny, pfuj, jak szuja;
za dnia przyjść tu nie mogę, psami lokaj szczuje.
A żyć muszę dla dzieci, — mam serce i czuję.