Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.


SALON W BELWEDERZE.
(Ciemno. Na ogrodzie noc księżycowa)
GENDRE
(pijany, leży na kanapie)
LUBOWIDZKI
(chodzi po salonie)
GENDRE

Przynosisz wiadomości — ? — Masz relacye czyje?

LUBOWIDZKI

Gdy pora się nadarzy, — wszystko mu odkryję.

GENDRE

Patrz, — by nie było późno. — I cóż wiesz nowego?

LUBOWIDZKI

Wiem dla samego księcia. Cóż tobie do tego?

GENDRE

Nie wiesz nic.

LUBOWIDZKI

Wiem dla siebie.

GENDRE

To i schowaj sobie.

LUBOWIDZKI

Dla książęcia pracuję. — Zysku zazdrość tobie — ?

GENDRE

A możeby partyjkę?

LUBOWIDZKI

Nie mam dzisiaj głowy.

GENDRE

To szkoda, że bez głowy wychodzisz na łowy.