Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.


Tamci tam już pobiegli, — my w te drzwi, — bacz pilnie,
byśmy jak w labiryncie błędnym nie zbłądzili.

(przy drzwiach u przodu z lewej)

Dzwi zaparte.

NABIELAK

Poszarpnij.

GOSZCZYŃSKI

Ktoś trzyma.

NABIELAK

Ciąg silnie.

GOSZCZYŃSKI

Czekaj. Księżnej pokoje, — może — ?

NABIELAK

Pchnijmy razem.
Słyszysz, — tamci wracają — ? Czasu nie ma chwili.
Jeśli tam zdołał umknąć — ?

SPRZYSIĘŻENI
(wbiegają ze drzwi w głębi z lewej)
(przebiegają ku sypialni)
GOSZCZYŃSKI

Patrzaj, ktoś mię sili.

NABIELAK

Kolbą we drzwi, — uderzaj!

GOSZCZYŃSKI

Już klucz przekręcony
i zasówka zapadła, — osób kilka słyszę, — —
odbiegają, — —

NABIELAK

Uderzaj!

GOSZCZYŃSKI

Ha!