Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.


On odpycha mnie! Pęta miłości mej zrywa!
Ja byłam z tobą — w śnie moim szczęśliwa — —

(przytomnieje)
(szeptem)

To sen był, — — taki był mój sen — tej nocy.

W. KSIĄŻE
(prowadzi ją ku głębi)
(sanie zajeżdżają w głębi)
JOANNA
(usiada w saniach)
(obok niej usiada jedna z panien)
W. KSIĄŻE
(odszedł od żony)
(przeseła jej zdaleka całusa)

Adieu, — adieu Żaneto.

(krzyczy)

Konia!

(Żołnierze wprowadzają w głębi konia)
GENERAŁ WINCENTY KRASIŃSKI
(wchodzi)
(Sanie z W. Księżną odjeżdżają)
W. KSIĄŻE
(zapatrzony za odjeżdżającą W. Księżną)
(nagłe zwraca się)
(spostrzega Krasińskiego)
(usiłuje sobie przypomnieć)

Prawdali to? — Jest prawda? — Tak. — Pardon. C’est vrai.
Lecz mnie uwierzyć trudno. — Tak już widzę. Chcę.
Ja was każę powiązać!