DZIENNIKARZ
- to nie komplement, to czuję
- i tego bynajmniej nie tłumię
ZOSIA
- Dobrze, że przynajmniej pan umie
- zmiarkować kiedy uczucie
- a kiedy salonowa zabawka, —
- ale w tym razie
DZIENNIKARZ
- to sprawka
- pani wdzięku, pani jest bardzo miła,
- pani tak główkę schyliła
ZOSIA
- Prawda? tak jakbym się dziwiła,
- że mnie tyle honoru spotyka,
- pan redaktor dużego dziennika
- przypatruje się i oczy przymyka
- na mnie, jako na obrazek
DZIENNIKARZ
- A obrazek malowny, bez skazek,
- farby świeże, naturalne,
- rysunek ogromnie prawdziwy,
- wszystko aż do ram idealne
ZOSIA
- widzę, znawca osobliwy
DZIENNIKARZ
- I czemuż pani się gniewa
ZOSIA
- że pan jak Lohengrin śpiewa
|