Strona:PL Stanisław Wyspiański-Wesele 096.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
u bliskiego widzieć tramy,
zbrodnie, brudy, grzechy, plamy
i za swojego bliskiego
uczynić publiczną spowiedź, —
A! doprawdy! warte śmiechów, —
może jeszcze rozgrzeszenie
wziąć kapłańskie z cudzych zbrodni
DZIENNIKARZ
Wina ojca idzie w syna;
niegodnych synowie niegodni;
ten przeklina, ów przeklina, —
ród pamięta, brat pamięta,
kto te pozakładał pęta
i że ręka, co przeklęta,
była swoja. — Rozbrat wieczny
duszy z ciałem, ciała z duszą;
w nim się słabi kruszą, —
miecz do walki obosieczny, —
my som słabi. — Wielkość gniecie,
przekleństwo nosi na grzbiecie:
zbrodnie nosi, czarne kiry,
szatę krwawą Dejaniry;
Wielkość: Zbrodnia; Małość: podła; —
Jakaż nasza dzisiaj Wola?!
czarodziejska dłoń ogrodła
nasze pola
STAŃCZYK
Łzy ze źrodła! —
Tyle żalów o nieswoje
A cóż tobie niepokoje
tych, co w grobach leżą?