Ta strona została uwierzytelniona.
AKT II.
(Głównemi drzwiami w głębi z korytarza wchodzą: księżna Sapieżyna, pani Falkowska i Druziewicz).
SAPIEŻYNA. (wskazując drogę)
Przejdziemy stąd na górę!
FALKOWSKA. (z egzaltacyą, rozglądając się)
Tu książe pracuje?!, —
Pracownik niestrudzony!
DRUZIEWICZ. (chcąc się pozbyć Falkowskiej)
Tędy, zacne panie
może przejdą na górę . . . . .
FALKOWSKA. (ignorując)
Kto wie, co się stanie!?
Dech mi zapiera w piersiach.
SAPIEŻYNA.
No, no, — cóż takiego?!
FALKOWSKA.
Po mieście te pogłoski! . . . . .
SAPIEŻYNA.
Plotki, — nic wielkiego. —
FALKOWSKA. (urażona)
Plotki, — ?! ja mówię z serca;
SAPIEŻYNA.
Więc plotka serdeczna, —
jeszcze nie znaczy wcale, by była konieczna
bojaźń,…
FALKOWSKA.
Vous vous trompez princesse, ja prawdę powiadam,
com słyszała na własne uszy. —
SAPIEŻYNA. (zaciekawiona)
Gdzież to!