KSIĄŻE ADAM. (opada głową na rękę na stole)
.... Ha przyjdzie oszaleć.
Co tu czynić — jak działać…
szybko odchodzi).
KSIĄŻE ADAM (pisze).
KSIĄŻE ADAM. (podnosi głowę od pisania, zrywa się).
Kto tu . . . .
NIEMOJOWSKI.
Wybacz książe.
Przyjaciel, druch serdeczny.
KSIĄŻE ADAM.
Och serce pan rani,
gdy mówisz o przyjaźni; gdzież ja mam przyjaciół;
przyjaźnie mnie po cóż —
ja już do was nie wrócę. —
NIEMOJOWSKI.
Przychodzę przebłagać;
książe wrócisz!
KSIĄŻE ADAM.
A więc ja, Czartoryjski, ja mam wam pomagać
do burzenia świątyń, co się walą,
ludzi szalonych druzgotane wolą
złą, — więc ja patrzeć mam na tę szakalą
czynność, której ohyda gardło mi zapiera.
Więc znieść mam to i zcierpieć, jak mną poniewiera
człowiek, którego cierpię jedynie i znoszę
przez zbytnią pobłażliwość, —
NIEMOJOWSKI.
Oto ja zanoszę