NIEMOJOWSKI.
O książe stój, nie mów tak dalej.
KSIĄŻE ADAM.
Bardzo dzielnie ministrze, u pana się chwali
ta wytrwałość…
NIEMOJOWSKI.
Rozumiałem, że słabem jest i jest dalekiem
odbiciem twoich cnót.
KSIĄŻE ADAM.
Kiedyś miejsce moje
będziesz mógł zająć.
NIEMOJOWSKI.
Książe drwisz! szydersko
rozmawiasz z przyjacioły, co się do cię garną;
hartuj się twą odwagą dumną i rycerską;
czoło nieszczęściu staw, zwalczaj oszczerce
KSIĄŻE ADAM.
Byłem gotów, a moje oplwano mi serce,
żółć mi podano pić, —
NIEMOJOWSKI.
Pijem gorycze
wszyscy — jeno, że z nas niewolno nikomu
ust odchylać — niech zawiść ta w nas się przetrawi
a ci co po nas przyjdą, niech zapomną;
niechaj im pamięć nasza ócz nie łzawi;
niech powiedzą, że byliśmy śmieli i prawi.
DRUZIEWICZ (wchodząc, zdziwiony, po chwili).
Książe panie! —
KSIĄŻE ADAM.
Waść co tutaj . . . .
DRUZIEWICZ.
Od chwili już czekają gońce.
KSIĄŻE ADAM. (oddawając listy Druziewiczowi)
Do Dembińskiego, generała ten list. Dla Krukowieckiego
ten drugi. Uczynię zeń gubernatora.