Ta strona została uwierzytelniona.
AKT III.
(Lelewel siedzi przy stole rozparty we fotelu zgnębiony, jak przy końcu aktu pierwszego; kreśli suchem piórem zygzaki po papierze. Na sali Morawski, Barzykowski, Olizar przechadzają się, każdy odrębnie wzdłuż pokoju, oczekując z oznakami niecierpliwości; po chwili słychać kroki w korytarzu; Książe Adam przez korytarz szybko przechodzi do dalszych pokojów; za nim tuż Niemojowski, który wprost wchodzi na salę).
MORAWSKI.
Ha nareszcie!
BARZYKOWSKI.
Jest książe, jak widzę.
NIEMOJOWSKI, (wchodząc)
Ach, drodzy moi, — goreję, ja płonę;
z księciem dysputa długa — idee szalone
zepchnęły z równowagi mój umysł.
LELEWEL. (pod nosem)
. . . . Zbyt łatwo
NIEMOJOWSKI.
Idźcie księcia przywitać . . . .
............
(Morawski, Barzykowski, Olizar odchodzą)
MORAWSKI. (do odchodzących)
Jakże to szczęśliwie.
NIEMOJOWSKI.
Niewymownie się cieszę, cieszę się prawdziwie!
(patrzy na Lelewela chwilę)
aha, pan filozof filozofuje dalej.
LELEWEL.
. . . . I nie bez korzyści.
Filozofii, jak piór, się nie zruca.