Ta strona została uwierzytelniona.
KSIĄŻE ADAM.
To grób
LELEWEL.
Bez ratunku — —
— Moja i wasza wina — — —
NIEMOJOWSKI.
Kontrrewolucya! rozruch
BARZYKOWSKI.
Uwierzyć trudno, jak sprawy się plączą.
Skądże wam się zdaje
zawieruchy uliczne brać seryo w rachubę,
to! jest zguba
KSIĄŻE ADAM.
Ha, dawno już widziałem zgubę;
jeno odwłoka — —
LELEWEL.
W istocie — — —
myśl się błąka, co począć…
KSIĄŻE ADAM.
Żegnajcie panowie.
Ponoś już czas ostatni, — spóźnione przyjaźnie,
spóźnione moje romantyczne szały.
Oto owoc jest knowań tajnych.
LELEWEL.
Ha! przeklęcie!
KSIĄŻE ADAM. (zdaleka)
Żegnaj pan, a cokolwiek będzie później…
LELEWEL.
Książe, święcie
mam w pamięci twe słowa,...
............
(wzburzenie na korytarzu wzrasta; książe Adam wychodzi; wkrótce za nim Barzykowski, Olizar; w korytarzu gwizdania, wrzaski, śmiechy; pojawiają się znów klubowcy)