SAPIEŻYNA (podchodzi powoli do księcia Adama — cicho)
Mój książę,
(po chwili ciszej)
mój synu...
KSIĄŻE ADAM (po chwili, ujmuje ją za rękę — powoli)
O duszo jedyna
przyjmij dzięk za to słowo litośne, —
księcia roztargniony, milknie — odwraca się i ze
schyloną głową odchodzi w głąb pokoju)
KSIĄŻE ADAM.
Muszę wyjechać
SAPIEŻYNA (nagle podchodzi parę kroków)
Zostań.
KSIĄŻE ADAM.
— Na łup moją rzuciłem koronę,
zrzekłem się dyademu, — Bóg nie chce, Bóg nie chce.
Myśl to była zwodnicza; pychę, dumę łechce
żądność, ambicya. — Jestem teraz wyższy duchem,
chociażem tylko książe, — tej sławy okruchem
stanę wyżej, niż ową ideą królewską.
............
Wielka się walka serc toczy o Polskę,
jeno się naszych harf rwią stróny złote…
— Niczem jest, że są moje nadzieje stracone,
uratowałem serce, — jestem pyszny, dumny;
terazem oto król, bom w gruz kolumny
własnego domu zburzył —
SAPIEŻYNA.
.... szał jakiś chwilowy;
rozważ, mój książe, drogi mój
KSIĄŻE ADAM.
Te trumny
królów, co śpią po zamkach, katedrach i grodach,