KSIĄŻE ADAM (odwraca się od niego idąc parę kroków milczy).
ZAMOJSKI.
W mieście biega pogłoska, że rząd się rozwiąże,
że się tej nocy kryzys straszliwa przesili;
klub szaleje — na czele klubu pan Lelewel.
KSIĄŻE ADAM.
To nieprawda!
ZAMOJSKI.
To prawda!
KSIĄŻE ADAM.
Jakichś szatanów ręce, plączą nasze czyny!
Boże — — serce jego jest czyste.
ZAMOJSKI.
A w umyśle burza,
co gotuje pioruny, w toń, w zamęt ponurza
............
Ulice pełne wrzasków na jego cześć, hyny
śpiewają marsyliańskie, ciebie zwą tyranem.
KSIĄŻE ADAM.
Zamilcz, za winę moją odpowiem przed Panem,
............
czas, żebym się oczyścił z zarzutów, —
ZAMOJSKI.
Oszczerstwa!
KSIĄŻE ADAM.
Ha, nie wiesz, ile w słowach twych szyderstwa.
............
teraz wraca spieszno, wystrachany)
............
Jaśnie książe, mój panie, ludzi obcych wiele,
zbiera się przed pałacem, z okien korytarza
widzę, jak zaglądano w powóz — —
jakieś wałęsy, bałamutne głowy.