— ci ludzie, co szaleją po ulicach, gawiedź,
co? oni źli są teraz, sprzeciwni, żółć trują? —
oni okopy będą sypać, — w lot zbudują!
Całe się miasto rwie do pracy, rwie do czynów;
słyszę też, że się w wojsku żołnierze buntują,
chcą bitwy — tu ją będą mieć, tutaj wawrzynów
będzie dość....
.... oto księcia osobisty,
czy tam rezydent... hej Waść, słuchaj Waść, cóż książe?!
DRUZIEWICZ (wraca)
Pan jesteś człowiek straszny.
DEMBIŃSKI.
Książe żyw?!!
DRUZIEWICZ.
Uszedł —
zdala za nim strzelono dwa razy —
........
ręce ziomków,
co w przeszlachetne to godziły serce,
niechaj będą przeklęte! — W takiej poniewierce
Polak, co Polski całej dźwigać miał sztandary!
O panie!....
(na gest Lelewela)
milczę już — strzeż Pan się kary
Bożej — — —
LELEWEL.
No, no kochasz Waść księcia.
Nic się księciu nie stało, bo strzały poszły mimo.
DRUZIEWICZ.
Myślę uszedł szczęśliwie, — bo rogatki Wolskie
mijał w mych oczach; — w ciżbę się wmięszałem,