16-go września 1888.
Poszedłem błądzić w nieznane mi światy,[1][2]
marzeniem senny — uczuciem bogaty,
a hasłem mojem: pro patria et fide.
Żar w piersi mojej a na skroniach kwiaty,
co niegdyś świeże, dzisiaj już powiędłe
patrzały w oczy szklanne i obłędne,
jakby mię pytać chciały — dokąd idę?
Nie chciałem ich odrzucić, choć dawno zeschnięte,
bo długą ze mną w dal przebyły drogę
i jeszcze w mojej ojczyźnie rozpięte,
pamiętne były przeszłości świetlanej
młodości wolnej — płonącej, różanej —
że się już pozbyć tych kwiatów nie mogę.
Szal ciemny szczupłe przykrywał ramiona,
a postać drobna była utęskniona,
przez wiele cierpień i bolów złamana,
że w duszy jedna wielka była rana —
na którą leków darmo szukać było,
chyba — gdy skryje się ciało mogiłą,
gdy grób mój cichy granitem pokryją —
lecz na kamieniu niech mi słów nie ryją
dłutem stalowem — niech przechodnia oko
błądząc wśród kwiatów i rwąc chwasty ostre.
Strona:PL Stanisław Wyspiański - Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi.djvu/013
Ta strona została uwierzytelniona.