Kamienna była ława —
dziko obrosła krzewem
i chwastem — na niej formowane
leżały kwiaty — mieniąc się barwami
do słońca... było rozliczne kwiecie
obrane z kolców, już przygotowane,
co na bukiet ułożyć się miały. —
Gdy tak patrzyłem na tyle kwiatów śmiercią
ukaranych za swoją piękność: sądziłem, że wiele
szczęśliwsze owe chwasty. — Słyszałem szelest sukni,
stanęła przedemną ona — piękniejsza
niźli kiedy... w rączce jednej miała
kłębek nici i już go snuć rozpoczynała,
że zdała mi się owej Aryadny obrazem
żywym... Poczęliśmy razem
składać na bukiet kwiaty — ja jej podawałem
gałązki drżącą ręką, zaledwie śmiąc je dotknąć —
i żal mi było patrzeć, jak je ściskała silnie
i tą nicią długą krępowała.
Pytałem się sam siebie —
czy nie ma już dla nich
współczucia w jej serduszku — czy nic nie wie o tem,
że te kwiaty płaczą
tak samo jak i ludzie — ich serca zbolałe
drżą, na cierpienia skarżąc się zadane —
Strona:PL Stanisław Wyspiański - Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.