Zaniedbanie i przeoczenie talentu jakiegokolwiek jest krzywdą, którą robimy samym sobie.
Ludzi bym, jak dzisiaj widzę, podzielił na tych, którzy rzeczywiście reprezentują kapitał talentu i kapitał inteligencyi — i na tych, którzy go nie reprezentują, — przyjmując temże samem całą olbrzymią skalę talentów pośrednich: inteligencyi średnich, — które tworzą w ten sposób niejako ową drabinę Jakóbową, po której myśl ludzka ku niezawisłości się wzbija.
Ku niezawisłości? Rozumiałem, że powiesz więcej — że ku szczytom.
Nie, mój drogi. Szczyty dla mnie nie istnieją, jeśli nazwy dla szczytów nie ma.
Przyznam, że (...) „szczyty“ obniża.
Pozwalam więc sobie nie uznawać szczytów. I oto wielka zdobycz — jaką chciałem ci przedstawić.
To, widzisz, jest kłamstwo i obłuda. Te szczyty.
Ja określam rzecz tak:
Niezawisłość myśli, — jest to czynnik, który jeden talent wnosi ze sobą:
Otóż talent potrzebuje rozwoju.
Talent zyskuje (....) i nie odstępuje nigdy od niezawisłości.
Rozumiesz teraz, jak koniecznym i niezbędnym jest talent. —
Talent to kapitał.
A inteligencya?