Strona:PL Stanisław Wyspiański - Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi.djvu/104

Ta strona została przepisana.
PRZYJACIEL

Nie myślisz jednak o połączeniu stronnictw?

MĄŻ

Nie, bynajmniej nie myślę o połączeniu stronnictw: to są mrzonki, to są niemożliwości.
Na ludzi jednak, na ludzi świata tego patrzę teraz inaczej i wiem, że od bliskich sobie i najbliższych niczego spodziewać się nie mam prawa — do czego nie są oni zdolni sami.
I niczego się po nich spodziewać nie mogę, na co nie zdobędzie się ich własna inteligencya.
I że nie to jest stronnictwo, które ma interesa wspólne i korzyści.
Ale to jest stronnictwo, które zbiera w jedną grupę i zwarty szereg, wszystkie zdolności osobne i wszystką inteligencyę.
I dopiero wtedy zobaczymy naprawdę przeciwników (....) naszych — wszystkich tych, którzy ani inteligencyą ani talentami z nami się równać nie mogą.

PRZYJACIEL

Z przyjemnością Cię słucham. — Przypomnę Ci jednakże — boć niepodobna abyś nie wiedział sam tego — co w zapale i w uniesieniu uczucia przepomniałeś.
Ależ zważ tę olbrzymią różnicę wychowania — nie mówię już o różnicach wykształcenia, bo te mniej ulegają krytyce: mniej są uchwytne i nie łatwo dałyby się określić, — ależ wychowania różnice i różnice środowiska — to jest to, co stwarzać musi stronnictwa, różnicę jednego od drugiego, trzeciego i tak dalej.