Zaczynam nie lekceważyć, ale pomijać zupełnie ludzi, których mam pod ręką. Przez ten stan (...) widzę tych ludzi, miana tego godnych, których Bóg sam i życie przedemną stawia, widomych.
Jacyż to ludzie. — Niechże ucieszę się ich poznaniem.
A tak, tak, jak i ja ucieszę się ich poznaniem, gdy wobec nich z prawdą moją stanę.
Jesteś uczciwy człowiek i (...) jesteś człowiek.
Wymazałem kłamstwo z duszy mojej i nie szedłem drogą fałszu i obłudy. Przed Bogiem uczciwy jestem człowiek i tak duszę moją żywot mój (.....), — że Prawdę napisaną mam na czole i w oczach Prawdę i w sercu Prawdę i usta moje kłamu nie wypowiedzą!
Ale w drodze żywota mego wśród moich i wśród najbliższych spotkałem kłam i fałsz i podłość: podawałem im rękę ratując ich, dźwigając — w tej świętej wierze, żem winien czynić to ku celowi wspólnemu idąc —
I winieneś to nadal czynić.
I winienem to nadal czynić, ale wobec moich przeciwników. —
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |