ulepić, gdyż śnieg nie trzyma się kupy i w rękach się rozprósza. Najlepszym jest śnieg świeży, padający wielkiemi płatkami, nie suchy i nie za wilgotny; kulą z takiego śniegu nikomu krzywdy się nie zrobi. Śniegu, który topnieje pod wpływem promieni słońca, do rzucania używać nie można, ponieważ ściśnięty w dłoniach, w lód się zamienia; tak samo nie powinno się brać śniegu zmieszanego z piaskiem lub kamieniami. Byłoby to bardzo niegrzeczne i nieprzyzwoicie rzucać kulami tak niebezpiecznemi; następstwa rzucania takiemi kulami są niemniej smutne, jak rzucania kamieniami. Sądzę jednakże, że nasi mali czytelnicy są chłopcami grzecznymi, którzy z chęcią się zabawią, a nie pragną nikomu zrobić krzywdy.
Jeżeli jest więcej chłopców, powinni podzielić się na dwa oddziały; każdy oddział winien obrać sobie dowódzcę, którego słuchać należy. Oddział, który wyprze drugi z zajmowanego stanowiska, wygrywa. Dowódzca baczy, aby nie przyszło do prawdziwej bójki; na dany znak winni walczący ustępować lub iść naprzód. Wielkiemi szuflami do zgarniania śniegu można usypać wał, stworzyć niejako małą, śnieżną forteczkę. Jedni forteczki bronią, drudzy ją zdobywają. Forteczki broniący powinni już naprzód zaopatrzyć się w dostateczną ilość kul, gdyż w razie dłuższego nacierania nieprzyjaciela, zabrakłoby
Strona:PL Stefański-Zabawy Zimą.djvu/05
Ta strona została uwierzytelniona.