Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 016.jpg

Ta strona została skorygowana.

drogach polotne pliszki — i, — o, — głupoto! — goni lekkoskrzydłe jaskółki. Zda się, iż to zapach koniczyny podnieca go i nosi po szerokiej niwie, iż zewnętrzne kolorowe kule popędzają do ruchu i wiru wewnętrzne kolorowe kule krwi w jego żyłach. Podobnie nas twardość

    politowania i współczucia. Trząsł się bardziej, niż kiedykolwiek, nie poznawał nikogo i ogłupiałemi oczyma wodził po morzu, tudzież po poległym «korytarzu». Dopiero w domu własna jego mięsna potrawka przywróciła mu przyrodzony rozum i naturalne, lekkomyślne uczucia.
    Na stałym lądzie uprowadziła Puka w niewolę pewna dama. W niewoli tej pozostawał w ciągu trzech miesięcy, odżałowany już, jako tęskne i żałosne wspomnienie, jako merum nomen sinere, przechodzące do dziedziny mdłych dźwięków. Przypadek zrządził, iż z tej niewoli nie tyle babilońskiej, ile skolimowskiej, wrócił do rodzinnego domu i na macierzyste podwórze wśród skoków i skowyczeń radosnych, które świadczyły o niezgłębionym zasobie jego przywiązania do miejsca i ludzi. Powrotowi temu towarzyszyły liczne awantury, oraz wymiana not werbalnych tak dalece nieparlamentarnych, iż żadna z nich żadną miarą nie może być w tym życiorysie uprzytomniona i przytoczona. Nawiasem mówiąc, pamięć Puka o pierwszych jego wychowawcach, czyli w znaczeniu przestarzałem — prawnem i społecznie — konserwatywnem, — właścicielach, — jest niedościgłym wzorem, szczytem tego uczucia. Jego smutek i żal, gdy nadchodzi odjazd, jest niezmierny. Rozumem o nieznanej nam potędze i wymiarze, przeczuciem o niewiadomej nam wartości, przewiduje on długość swojej tęsknoty. Puk rozpacza na widok pakowania rzeczy. Głęboka rozterka przelewa się i błyska w jego oczach, a niepokój dosięga niewiarygodnych granic. Trudno dać temu wiarę, a przecież tak jest — Puk płacze z żalu. Natomiast uczucie jego radości w chwilach powitania, po paru miesiącach rozłąki, wyładowuje się w skokach iście obłąkanych, w szczekaniu na całą okolicę, w biegach fiksackich dookoła domu, a także wpoprzek i wzdłuż wszelkich kwietników, po trawach i krzewach.