Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 022.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Widziałem, jak się Niemce przewaliły przez Moskali. Przyśliśmy patrzeć. Sanitaryusze z doktorami pędziły przodem. Zbierali ich tu, między temi staremi topolami. Nas to samo zagnali do roboty. To, mówię, leżeli jedni na drugich, Moskal na Niemcu, Niemiec na Moskalu — pokotem.
— Tu w tej alei?
— A rżnęli się nie tylko bagnetem, ale i głupiemi nożami. Tak ta pogaśli, skłuci wraz, trzymając się za gardła jeden drugiego, z powbijanemi w piersi nożami. Tu właśnie, w tem «cichem» miejscu, w tym «kościele».
Zepsuł nam chwilę ponurą bajką stary gaduła. Odszedł w swą stronę, telepiąc z miejsca na miejsce stare nożyska, a niosąc między dojrzewające żyta swoją sklerozę, dojrzałą w pełni. Popchnął nam myśli i czucia w nieznośną dziedzinę wojny. Ach, więc to tutaj jest na naszej ziemi ta nieruchoma granica, ta linia prosta, gdzie się po wiekach zeszli starzy kamraci, — gdzie na się z rowów i skrytek tylowiecznych wypadli poróżnieni przyjaciele! Ta to tajna aleja stała się kresą jedyną ich granicy na naszem rozgrodzonem polu! Tu się wreszcie poczęli rżnąć nożami. Tu się wreszcie ścisnęli garściami za gardziele. Nóż zbójecki w piersi zbójeckie pierwszy drugiemu, drugi — pierwszemu,
Tak!
Dobrze!
Tak niechaj będzie!
Nóż po rękojeść w piersi przyjaciela, przyjacielu! Za krzywdę tamtych, za powstańców, pędzonych w Sybir daleki. Gniew straszliwy, zemsta boża tu ich przygnała między owe bezmowne drzewa. Tu im kazała wytaczać