Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

się w sobie i w woli swej zawarł widok nowy, świat nieśmiertelny, który zniszczeniu ulec nie może. Nie pozostawił po sobie pism wyjaśniających, planów, projektów, gadulstw i deklamatorstw. Sam tylko nagi uczynek. Nie widać wśród nas podobizn jego oblicza, jego oczu mądrych, przenikających, radosnych, — jego twarzy i postaci, postaci hetmańskiej, wzoru i ideału rasy olbrzymów, arcytypów zaginionego szczepu Sarmatów.
Spełniwszy swe zadanie, umarł, niepostrzeżony, jak za życia. Ale teraz, kiedy jest mowa o stabilizacyi, ujednostajnieniu, unormowaniu naszego sposobu egzystencyi, ten człowiek i jego dzieło tak niepospolite, zwłaszcza w Polsce, tak skromne i nierozgłośne, zwłaszcza w Polsce, winno być położone jako podwalina nowego domu. Powinien on być praszczurem eugenicznego klanu potomnych z ducha. Nikt nie może wymagać od wolnych ludzi polskich, ażeby się stali na wzór Władysława Zamoyskiego, «skąpcami» dla siebie i magnatami dla Polski. Ale, gdyby się miało nie wiem jak uzasadnione zastrzeżenia przeciwko metodom oświatowym tego zapisodawcy, należy zachwycić się powszechnością całą, wzbić się w dumę, iż tak niezrównany wzorzec ludzki, dostojnik duchowy narodził się i przebył pośród nas, ku pożytkowi i bogactwu narodowej kultury. Należy wpatrzeć się w to życie i uznać je za zasadę główną. Nie byłoby drożyzny, gdybyśmy mogli być do tego «skąpca» podobni. Gdyby świadomie, wytrwale, konsekwentnie podjęte zostało bojkotowanie krawców, szewców, kupców, dostawców luksusowych smakołyków, gdzie się to tylko da uskutecznić bez szkody dla zdrowia, gdyby w życie nasze wtło-